Bądź ostrożny,... bo Ci się coś stanie Nie jeden, dobry chłopak grzeje puchę Za głupią dychę, bo stracił fuchę Za kolegów, co się rozpruli, nie za kapuchę Nie jeden dobry chłopak przez to okazuje skruchę Na wadze, bądź ostrożny, dobrze Ci radzę Matuli łzy, nie napawają radością Jedno Ci zdradzę, by się nie pożegnać z wolnością Czyń dobro nie zło, bo zło czyni się z łatwością! Dobro drzemie, położyłem lawinę i celebrując te chwile Niosę światło, nie gdyś ciemność przysłoniła wzrok Była mi gratką, więc zrobiłem pierwszy krok żeby Wyjść po za nią, zawsze otwartą była mimo to Nie rozłożyłem skrzydeł bo tkwiłem w nich jak w gdybach Teraz gdy jest po za nią Czasem powracam do niej "przodkowie wołaj" By spojrzeć w oczy sobie Ostrożności nigdy dosyć I jej, nigdy nie będziesz miał dość Otwórz bracie szerzej oczy Na chwilę je przymkniesz na chwilę stracisz wzrok Tego co dane nie dostrzeżesz Nie dostrzeżesz potencjału, jaki w tobie drzemie Nie jeden tak ma, że szajba odpierdala Jak tu trzymać fason, jak temat na głowę siada? Biada, kiedy narkotyk banię oplata Za popełniony czyn kara, nie mała strata Raz finansowo, drugi raz papuga gada Za Ciebie odpowiada, broni i propozycje składa Gdybyś miał łeb na karku, to nie znalazł Byś się na dnie lecz na dniu byś się ukazał Życia sens którego nam brakowało Wiara w cel nie tak łatwo jakbyś się wydawało Aby go mieć później go spełnić Trzeba mieć chęć rozwinąć się nie uwstecznić Dzisiaj w innym miejscu jestem Wierz mi byłem lata temu Bo w sercu jeszcze grzęzi Dawna drzazga ukryta w cieniu Ostrożności nigdy dosyć I jej, nigdy nie będziesz miał dość Otwórz bracie szerzej oczy Na chwilę je przymkniesz na chwilę stracisz wzrok Tego co dane nie dostrzeżesz Nie dostrzeżesz potencjału, jaki w tobie drzemie Nie ma nic wstydliwego, w tym, że kogoś zraniłeś Każdy rani, lecz w jaki sposób to zrobiłeś!? Jeśli zdradziłeś, to jesteś bez wartości Nie można Ci ufać, bo do kurewstwa masz skłonności Siebie zdradziłem wiele razy za każdym razem Czułem się podle że zawiodłem A te rany nigdy się nie zagoją Trzeba chcieć zrozumieć je, dojrzałość niosą Gdy wbijasz palec w dnie by przypomnieć sobie, że Za czymś stoją weź do siebie te lekcje Im znów będziesz na rozstaju dróg Cicho prosząc lepsze dni śląc te intencje Bezkresną przestrzeń marzeń Ilu gotowych jest zmienić bieg wydarzeń To się okaże ilu powstanie do walki A ilu wydostanie się z klatki Ostrożności nigdy dosyć I jej, nigdy nie będziesz miał dość Otwórz bracie szerzej oczy Na chwilę je przymkniesz na chwilę stracisz wzrok Tego co dane nie dostrzeżesz Nie dostrzeżesz potencjału jaki w tobie drzemie