Poznałem się na ludziach być może kto mi pomoże Gdy ciężkie czasy widziane w ciemnym kolorze Rodzina święta i Ty Panie Boże Modle o nich się co dnia i o to Że w końcu stworze coś niezwykłego Jak ludzie co idą ze mną Dobrze mi radzą i nie życzą nic złego życzę im tego samego Bracia i siostry pragnę wam dać coś wspaniałego W tym świecie prostym! Dzieciaki z domu wyniosły wszystko co najlepsze Jednego zepsuło osiedle lecz jeszcze na nogach stoi Nie raz przeszły go dreszcze po wężach toki Postanowił zmienić życie na lepsze i stawiać kroki Ku spełnieniu marzeń, nie tam gdzie bloki Tam dragi, pite albagi jak soki dzieciak w przeżycia ubogi Nie może odnaleźć drogi powagi sytuacji nie znał i padł jak zwłoki Kto jest kto, teraz wiadomo To ksywy, których nie wymieniono To ludzie bardzo mi bliscy i nie wszystkich więziono To ludzie do których mnie nigdy nie uprzedzono Poznałem wielu ludzi ilu z nich to patałachy? Kilka dobrych mord niezmiennie od paru laty Za to jeszcze dwa machy znam ich, oni mnie dobrze Na tym samym wózku ciągle swe życie ciągnę Nie szukam ziomków na siłę Mam swoją ekipę i siłę w nich oparcie Na tych samych śmieciach budzę się zawsze Nie tak samo wszystko sie zmienia do obrzydzenia Chodź na podwórko, wrota do piekieł Zmarnowane życie ma tu dzieciak niejeden Chodź na podwórko, chcesz tam wracać? Tu od lat 90-tych wszyscy mają kaca Szósty zmysł i skażeni PRL-em Szkoda, że nie PLN-em ta ziemia lenem Dla nas powieki senne, zanurzony w tym bagnie Na tym samym wózku choć mentalnie nie umarłem Kto jest kto, teraz wiadomo To ksywy, których nie wymieniono To ludzie bardzo mi bliscy i nie wszystkich więziono To ludzie do których mnie nigdy nie uprzedzono