Nie potrafię Ci obiecać Że działam jak recepta Bo każdy z łuski detal Tworzy ranę nam na przestrzał A kompleks, ja krucha niczym manga mi Nie bądź zły, oni tworzą wokół słodki mit Moje sny to poletko gorzkiej fantazji Przenikliwy akapit oddziela od analiz W tym kraju nie ma kart wjazdu Na nielegalu znów przemieszczam się jak duch Szum wiatru niesie nas jak na statku Sekunduje nastrój, ja w czerni gubię blask już Ja widziałam zło Widziałam złoto Nie byłam w Rio Ale tuż obok Tam rządził banknot zielony jak smok Powoduje ból, ocean złych słów Brakuje many nam dziś na obronę Haruję za dwóch, wylewam to z ust Nie chcę, by papier nam dzisiaj był bogiem Powoduje ból, ocean złych słów Brakuje many nam dziś na obronę Haruję za dwóch, wylewam to z ust Nie chcę, by papier nam dzisiaj był bogiem Nie potrafię Ci obiеcać Że się z Tobą zestarzeję Wе mnie niepokorny dzieciak Permanentne ma marzenie Teraźniejsze sprawy idą tylko w bok Moje miejsce, jego nadal szukam, bo Szybko biegnę, a mimo to dostrzegam zło Jaki był poprzedni krok, gdy pod butem tracę ląd Wokół sztorm, podtapia arogancja Zamiast kwiatów broń, a zamiast domów szałas Coś mi mówi, "Skocz" na krawędzi świata W imię czego los dziurawi serce jak strzała? Powoduje złość Bezradność Nie mogę pomóc Nie mogę zasnąć Tam rządził banknot zielony jak smok Powoduje ból, ocean złych słów Brakuje many nam dziś na obronę Haruję za dwóch, wylewam to z ust Nie chcę, by papier nam dzisiaj był bogiem Powoduje ból, ocean złych słów Brakuje many nam dziś na obronę Haruję za dwóch, wylewam to z ust Nie chcę, by papier nam dzisiaj był bogiem Powoduje ból Powoduje ból Powoduje ból Powoduje ból Tam rządzi banknot zielony jak smok