To jest horror Hip Hop dziwko, jak nie chcesz słuchać to skończ Zamrożę kawałek gówna, żeby później cię nim dźgnąć Bardzo cieszy nasz twój zgon, więc umieraj, giń, zdychaj Trudno będzie Ci hejtować z naostrzonym stolcem w kichach Witam serdecznie w chuj, w domu na przeklętym wzgórzu Nie chcesz żeby twoje dziecko nas słuchało, to je usuń To ja jestem Pazuzu opętamy twoje zmysły Będziesz rzygać na zielono jak gówniara z egzorcysty Ludzie to glisty, żyją półmartwi w marni Podłączeni do technologicznej matki w matrix Mamy macki jak ośmiornica i skrzydła jak mothra Czarna otchłań, wielcy przedwieczni - Lovecraft Robimy masaż środkowego ucha Małym młotkiem do wybijania szyb w autobusach Czteroręki husarz, flaga wije się na wietrze Wszystkie przepowiednie armagedonu są przy nas śmieszne Wbijam zęby w serce, piję żółć z wątroby To jest ostatnia wieczerza na stole z ludzkiej stonogi Ryba gnije od głowy, tobie zgnije dziś dusza Ciężko oddychasz jakbyś miał półtora litra krwi w płucach Więc ssij fiuta, znów wchodzę w bit z buta ziomuś Wolałbym kopnąć cię w plecy na schodach niż ci pomóc Znowu zadaje tym łakom do rytmu śmierć Ujadając na trackach jak wściekły pitbul z AIDS Mów mi Lovecraft (Yo, demonologia, wszystkie pierdolone rogi w górę) (Absolwenci WSRH jesteście tu?! SALUT) Znów zatrzęsiemy ekliptyką ziemi Stwór mleczno białe oczy bez źrenic Nowy rozdział necronomiconu I chuj w to co myślisz Znamy swoją wartość ziomuś Mów mi Lovecraft W górę rogi cała Polska Mów mi Lovecraft To Demonologia, dzieci ognia Lovecraft Każdy nasz track spada jak bomba Lovecraft, Lovecraft, Lovecraft Mieszkam w zaginionym mieście na pustkowiu Antarktydy Noszę w herbie czaszkę gwiezdnego dziecka zamiast ryby Jestem nieżywy, żydzi mówią o takich jak ja dybuk Roznoszę wirus D2, plamiasty tyfus synu Resident evill, korporacja umbrella Wack'ów na miał ścieram, siedzę w twojej głowie jak glejak Strzelam, jak gruba berta. Diss na nas to głupota Niczym próba wejścia na Kilimandżaro w Kubotach Bo nie ważne czy wierzysz w Boga i jaki masz ubiór I tak wszyscy skończycie na gnijącej stercie trupów Wrócił upiór, mam tą samą ambicję i upór Praktykuje voodoo przywołując trzynaście duchów Więc naszykuj się na ubój, do studia wchodzi rzeźnik Jestem jak elektryczny węgorz w baseniku z dziećmi Płoną wiedźmy jak świeczki, skwierczy tłuszcz i drewno Nie lubisz naszego rapu? To się serio odpierdol! Zdechną dzisiaj słabi jak zamknięty w słoju robak Mikser będzie tojować napisy na waszych grobach Zabijamy jak choroba - powoli, topornie Wijesz się jak świnia trawiona przez anakondę To nie Come Back, byliśmy tu przez cały czas, cioto Pierw naubliżamy tobie, a następnie twoim zwłokom Wewnętrzny krwotok, trafiam jak sztylet do serc To Demonologia, dwa tysiące trzynaście pchnięć Znów zatrzęsiemy ekliptyką ziemi Stwór mleczno białe oczy bez źrenic Nowy rozdział necronomiconu I chuj w to co myślisz Znamy swoją wartość ziomuś Mów mi Lovecraft W górę rogi cała Polska Mów mi Lovecraft To Demonologia, dzieci ognia Lovecraft Każdy nasz track spada jak bomba Lovecraft, Lovecraft, Lovecraft