Na cztery łapy spadł niczym czarny kot Choć z natury brzydszy, zawsze wije się jak wąż Zapatrzony w siebie, tak jak sroka w gnat Chomikuje wszystko, mimo że się kończy czas Młode kwiaty, co mienią się wśród rac Oświetlają drogę, świecąc Tobie prosto w twarz Jaki jest nasz cel i kto nas przysłał tu? Nadal nie wiem, lecz na pewno nikt taki jak Bóg Spójrz na niebo, piękny róż Chodźmy do domu nim przyjdzie mróz Ciszą oddzielmy się od tych, co Tak bardzo krzyczeć chcą Nie wiem, czy wiesz, ale ja będę po Twojej stronie stać Nie rzucę nigdy niczego na wiatr Czy możesz tu zostać? Ja nie chcę być sam Jeśli chcesz słuchać, opowiem Tobie jak Na cztery łapy spadł niczym czarny kot Choć z natury brzydszy, zawsze wije się jak wąż Zapatrzony w siebie, tak jak sroka w gnat Chomikuje wszystko, mimo że się kończy czas Młode kwiaty, co mienią się wśród rac Oświetlają drogę, świecąc Tobie prosto w twarz Jaki jest nasz cel i kto nas przysłał tu? Nadal nie wiem, lecz na pewno nikt taki jak Bóg Zamiatam skrzydłami ziemię Jak pisklę, co wypadło z gniazda Dla mnie natura jest piekłem Dla ptaków niebo, to matka Przez zdeptane trawy, kamienie Śmiecie, odpady, wlokę nadzieję Że coś się wydarzy, że spadłem tu po coś Kierowany wyższym celem Pryska złudzenie, gdy gęstnieją cienie I zapalają się oczy To jest natura, wcielenie nocy W brutalnym przepychu koty Wiem, będą bawić się mną niewinnie Aż zaspokoją kaprysy A potem skończę jak wszystko co inne Na nieprzekraczalnej granicy a świat Na cztery łapy spadł niczym czarny kot Choć z natury brzydszy, zawsze wije się jak wąż Zapatrzony w siebie, tak jak sroka w gnat Chomikuje wszystko, mimo że się kończy czas Młode kwiaty, co mienią się wśród rac Oświetlają drogę, świecąc Tobie prosto w twarz Jaki jest nasz cel i kto nas przysłał tu? Nadal nie wiem, lecz na pewno nikt taki jak Bóg