Dookoła na ulicach ludzi tyle, Sam wyszedłem, sam zaśpiewam i sam żyję. Starsza pani grzecznie pyta o godzinę, Sam jej powiem, sam odejdę, sam zaginę. Ten pan krzyczy, chociaż trawy nie deptałem I sam jestem i upadłem i sam wstałem. Przejdziesz obok, wybacz, że Cię nie poznałem I sam jestem i sam usnę i sam spałem. Dookoła na ulicach ludzi morze, Sam zaśpiewam, sam poniszczę i sam stworzę. Autobusy z szumem płyną przez ulice, Sam nie wsiądę i sam milczę i sam krzyczę. Ludzkie stada - do żadnego nie należę, Sam się przedrę i sam zwątpię i sam wierzę. Migniesz czasem nim Cię porwie ludzka rzeka, I sam jestem, sam nie zdążę i sam czekam. Dookoła na ulicach ludzi wiele, Sam ich mijam, sam zapomnę, sam się śmieję. A po parku czyjeś wiersze wiatr rozrzuca, Sam nie spojrzę, sam smutnieję, sam zasmucam. Wiem, nie podasz ręki mi, kiedy upadnę, I sam jestem i sam marznę i sam zgadnę. Migniesz czasem gdzieś daleko na sekundę I sam jestem, sam przyszedłem i sam pójdę. Biegną ludzie, pełno ludzi dookoła I sam jestem i sam temu nie podołam, Biegną ludzie, pełno ludzi dookoła I sam jestem i sam temu nie podołam. Biegną ludzie, pełno ludzi dookoła I sam jestem i sam temu nie podołam, Biegną ludzie, pełno ludzi dookoła I sam jestem i sam temu nie podołam.