Powiedziałem bardzo długie słowo podając jej plater Mdłych małż i pokiereszowanych zmartwień Adler pukając do drzwi zadał pytanie Ale naprawdę nie miałem czasu odpowiadać na nie Zroszone szafirowym deszczem schody prowadzą Pod bloki, gdzie pół żywe istoty trawią patos Chyba z oddali słychać staccato Co jeśli za wymuszoną satysfakcję jest radość Pomyślałem wypijając milionowe kakao To uczucie jak zobaczyć w chmurze Laos (To uczucie jak zobaczyć w chmurze Laos) (To uczucie jak zobaczyć Laos) Rozmyty w ażurowej plamie łabędź truchleje nad zdaniem Które tak boimy się dopowiedzieć Uznając to co ostateczne za sprzeciw Wobec naszej strategii ucisku Życie to jedynie nieistotny cudzysłów Życie to utożsamienie Życie to jedynie nieistotny cudzysłów Spójrz na moje plastikowe nogi Nie potrafię zmęczyć się dopóki chodzę Historię rozterki łatwo stworzyć Ale trudno jest ją ubrać w metaforę Chyba dlatego wolę łapać króliki Atmosfera jest tylko zmęczeniem fikcji Tak stajemy się niewolnikami ciszy Mając w genach chęć by szukać definicji W środku popołudniowej wizji Napotykam wielobarwne ptaki Niosące słone posmaki myśli Niosące świeże klimatu kwiaty Egzystuję na obrzeżach scenariuszy Między krzewami didaskaliów i nagłością wzruszeń Nigdy nie chciałem zaufać naturze Że co przychodzi łatwo będzie musiało być krótkie Niedopasowany puzel opowiadający zawiłą zagadkę o strukturze Kilka bardzo małych uciech Pozwalających mi zapominać o ciągu okrucieństw Chciałbym pisać piosenki o spoglądaniu przez okno Zapachu twojej skóry, zanim zdołałem jej dotknąć O próżni poranka, z którym się zawsze muszę minąć Wszystko to zanika przez toporność Chciałbym pisać piosenki o spoglądaniu przez okno Zapachu twojej skóry, zanim zdołałem jej dotknąć O próżni poranka, z którym się zawsze muszę minąć Wszystko to zanika przez toporność Chciałbym pisać piosenki o spoglądaniu przez okno Zapachu twojej skóry, zanim zdołałem jej dotknąć O próżni poranka, z którym się zawsze muszę minąć Wszystko to zanika przez toporność ♪ Dziś dosiadł się do mnie Kreon, mieląc ręką Opowiedział mi o deszczu w Buenos Aires i o złych przysięgach Mogłem dać mu ledwie wdzięczność, nie mam nic innego Więc mi skinął i rozpłynął się w drganiach powietrza