Wiem, że słyszysz Zastanawiasz się dokąd iść (a ty?) Gonisz wokół każdego faceta na twoim roku Chociaż nie odróżniasz poligamistów od poliglotów Nie jest źle jakby cię osądzić z boku Ale każdy typ od takich sztuk woli spokój Nie spoglądaj w kierunku moich oczu Nie dawaj mi tego wzroku Wiem co mogli poczuć ci, którzy cię mieli po kolei z moich bloków Nikt nie ocali cię przed skutkami twoich pokus Papier cię pociąga widzę, że go pożądasz Chcesz akceptacji, boisz się zobowiązań Łatwo to poznać, nie pytaj czemu Nie wiń za to genów, gdy osiąga apogeum Stres i bezsilność, twój ex jest już z inną A seks to słabe lekarstwo na stresów milion Dni płyną szybko tracąc wyjątkowość Szukasz miłości, gdzie miłość to tylko słowo Zastanawiasz się dokąd iść i po co żyć Kiedy zwykłe dni bolą zbyt przynosząc wstyd Wolisz wobec nich być obojętna Przecierasz łzy chciałabyś nie pamiętać Zastanawiasz się dokąd iść i po co żyć Kiedy zwykłe dni bolą zbyt przynosząc wstyd Wolisz wobec nich być obojętna Przecierasz łzy chciałabyś (byś) Doskonale widzę dokąd zmierzasz, wiem o co biega Chcesz łagodnie przejść odległość stąd do nieba Koleżanki dyskutują o potrzebach Brak przyjaciół, którzy nie tylko chcą polegać (w sumie) Ciężko musi być kobiecie w świecie mężczyzn Pełnym chwil w których każdy chce cię pieprzyć Wykorzystasz młodość, co? Obowiązkowo Rano się obudzisz,nie wiadomo obok kogo (najs, spoko) Wyrzuty sumienia przepijasz kawą Nie pamiętasz złych chwil, chcesz zatrzymać radość Wciąż liczysz na specjalne traktowanie Po drodze gubisz szacunek dla siebie samej Wstyd niewiele znaczy (nie), wiele nie tracisz W torebce jak zwykle masz paczkę prezerwatyw Na wszelki Drogie butiki, sukienki, kolczyki, zapach perfum, staniki w panterki Czy to nie życie skarbie którego pragniesz? Jest piękne, miłości tu nie odnajdziesz Ludzie odejdą, oszustwa się skończą A wtedy nie zostanie ci nic tylko samotność ♪ Zastanawiasz się dokąd iść i po co żyć Kiedy zwykłe dni bolą zbyt przynosząc wstyd Wolisz wobec nich być obojętna Przecierasz łzy chciałabyś nie pamiętać Nie wiesz dokąd iść i po co żyć Kiedy zwykłe dni bolą zbyt przynosząc wstyd Wolisz wobec nich być obojętna Ja ci nie wytłumaczę, jak dotrzeć do sedna