W ogrodzie rozpaczy, pustym za dnia Zdrój żywota zaprasza W objęcia rozkoszy Oto krew moja - przelana, wyssana Jak jad z ran - pijcie ze źródła istnienia Uwiedzeni obłędem Upojeni szaleństwem Zrzucamy pas ziemskich cnót Uwiedzeni obłędem Upojeni szaleństwem Niewinność skazujemy na gwałt Ostatni raz Zbrukani, złamani Kończymy ten dzień W tłumie, choć sami Kroczymy A z ust naszych śpiew Idziemy na skraj Na szafot do gwiazd W świat imion wyklętych W potępienie pamięci Stoimy u bram Nie złoto, lecz rdza To nasze królestwo Królestwo serc pustych Lecimy do gwiazd A oczy zwrócone ku nocy Do gwiazd, na skraj Chwytamy kometę za włosy Choć w pustkę - z nadzieją Dumni, w udręce wkraczamy W królestwo niebieskie Skąpani w szkarłacie Ojcze wszechmogący Któryś jest w nas Przyjdź Królestwo Twoje Już czas, już czas Ojcze wszechmogący Poprowadź nas Przez Królestwo Twoje Przez rozpacz i gwałt Za słowami kłamców W obietnice prawd Śladami morderców Za bratem brat Już czas, już czas W jednej linii podążamy Od świętych o krok Na czele On Prowadzi na Sąd Ostatni raz Rozpalmy ten żar Ostatni raz Przyłóżmy do ran W ciemności istnienia Choć iskry szukamy Co życie rozświetli Przyniesie nadzieję W duszy czarną noc By pozwoliła nam Odbicie znów ujrzeć W lustrze otchłani Ze sobą sam na sam Z uśmiechem na ustach Choć w potoku łez Na rękach krew Za głosem serc Zmierzamy donikąd