Czas śledzić niełatwo
Paznokcie rosną, maleje banknot
Maleją troski moje, grono gości, solo stoję
Ciągle pytam, gdzie me gnoje są
Stoją gdzieś tam, co jest - nie wiem
Dla mnie to nie jest konieczne, dać z siebie więcej
Z pierdoloną melą wypluwam serce, inaczej gadać już nie chce
Wolą wysrywać obiekcje, szkoda, że każda z bezsensem
Zrywają z klatki się płuca
Gdy na nie ciężar spada, zrzucam, co wycieka z ucha
A chęci nie wstają, jak ja z łóżka rano
Nade mną chmurka, ubrania nie doschą
Ostatnio, jakbym gadał ze ścianą
Pod czapą myśli na wzajem się potną
Czapa ma wejść na łeb, nie patrzę, czy to pasuje mi
Czapa ma wejść na łeb, nie patrzę, czy to pasuje mi
Czapa ma wejść na łeb, nie patrzę, czy to pasuje mi
Czapa, ma wejść na łeb, nie patrzę, czy to pasuje
Mówię coraz rzadziej, coraz to mniej już wychodzi ze mnie
Wszystko wydaje się zbędne, a kiedyś
Sam nie wiedziałem, że mogę być w błędzie
Wszędzie sami swoi, jest Kargul, jest Pawlak
Nie dam się gnoić już kurwie na saksach
Się wiedzie powoli, już wychodzę z bagna
Ważne, że w ogóle starcza
Kangur i czapka
Mam głowe na karku, jej ciężar na barkach
Nie wiem, czy mam farta
Mam na głowie kaptur, rękawy mam w smarkach
Ważne, że mam na co nagrać
Ważne, że wiem co mam zrobić
I chociaż już podeszwa starta i idzie powoli
Mi tyle wystarcza, a daje z siebie promil
I chuj mnie obchodzi
Jem spaloną pizze, a czapkę znalazłem
Przyszło mi życie, gdy wszystko się stało nieważne
Kości rzuciłem, ktoś odwrócił planszę
Przyszło mi walczyć o szansę, sprawić, by chciało sę starać
Muszę już patrzeć uważniej na to, co wrzucam do gara
Czapa ma wejść na łeb, nie patrzę, czy to pasuje mi
Czapa ma wejść na łeb, nie patrzę, czy to pasuje mi
Czapa ma wejść na łeb, nie patrzę, czy to pasuje mi
Czapa, ma wejść na łeb, nie patrzę, czy to pasuje
Jak przeżyję miesiąc to dobrze
Rok po rok byle nie skończyć na lodzie
Staram się brać ile mogę
Życie to mm ale codzień wstaje na to z nowym dowodem
Podaj mi jakąś narkozę
Zabierz mi chwilę, żebym nie myślał już o sobie
To jest mój najlepszy moment
Żeby poprawić się albo daleko odejść
W godzinach szczytu już tylko leżę
Obserwuję jak powoli tracę czas
Ciągle "cześć, cześć, kiedy nowe rzeczy?"
Wiesz, poza tym nie załatwiam wcale spraw
Wstaję i palę i patrzę
Pokój mi się kręci, nie miałem tak już parę lat
Nowe twarze, mocna trawa
Nie chcę nigdzie wracać, dalej mam taki sam plan
(Prrrr)
Ten sam ford, pełen focus
Mam swoją wizję, ją ciągle na oku
Mało wiary było w okół
Więc skąd w ogóle siła do stawiania kroków
Zadymiony pokój, a dobra droga nadal tędy
Z kortu nie zejdę, choć buty mi przebiją pięty
Na siebie stawiam, więc nigdy nie będę niepewny
Поcмотреть все песни артиста