Jestem zmęczony znowu byciem zmęczonym Czuję że coś mnie goni, nie potrafię uciec Ruszę, to nie wrócę Chcę, ale nie muszę Naokoło pogasili światła W moim bloku tylko ja na nogach Odpaliłem kolejnego fajka Przypominam sobię Fale na szerokich wodach Nie ma wody, ale mamy asfalt Decha leży obok, na niej pianka Ludzie tu są tacy zabiegani Robią ciąglę ruchy Locie jakby zajebali halfcab Pyta czy o niej są teksty Potem cytuje mi wersy Nie są o nikim konkretnym Ta jedyna to ideał Dzisiaj łóżko potem teatr Jutro teatr potem scena Znowu grałem cudzą rolę Taki wręczyli mi scena-riusz, już, już Pora na zmianę rea-liów, już, już, już Jestеm zmęczony znowu byciem zmęczonym Czuję że coś mnie goni, niе potrafię uciec Ruszę to nie wrócę Chcę ale nie muszę Do wyboru mam zrobić sztukę Lub zagrać jedną Za tą drugą mi płacą Ja płacę za pierwszą Najpierw skaczę za pierwszą Potem skacze na drugiej Potem płaczę za pierwszą To mnie druga ratuje Dobry dzień Musi się skończyć dobrze Dobry dzień Przyjechałabyś do mnie To się przejedziesz na mnie Tak się to kończy zawsze Dlatego jestem sam A sam nie wyjdę na parkiet Tyle razy próbowalem kochać Ale to trudne w tym mieście Ziomale mi mówią że uciakam od emocji Nie uciekam, czekam wreszcie Gapię się w ekran Zupełnie po nic Tak jakbym czekał Aż wreszcie zadzwonisz Się wreszcie odezwiesz Ja o reszcie zapomnę Rzucam monetę w powietrze Jeśli reszka, to po mnie Jestem zmęczony znowu byciem zmęczonym Czuję że coś mnie goni, nie potrafię uciec Ruszę to nie wrócę Chcę ale nie muszę Jestem zmęczony znowu byciem zmęczonym Czuję że coś mnie goni, nie potrafię uciec Ruszę to nie wrócę Chcę ale nie muszę