To chyba błąd, że mnie z nią poznano Zaszklone oczy dzisiaj razem ze mną znów czekają Aż minie dzień i przyniesie spokój jutro rano W tym mieście, w którym diabeł szepcze mi czule dobranoc To chyba błąd, przecież jutro rano Znów szklić się będą oczy na ten jeden list czekając Nie mogę spać, jeśli śpię, to nie śnię, czarną kawą Sprawiam, że brzmi ironicznie diabli szept, diable dobranoc Karaluchy pod poduchy, w duszy smutku nalot Dziś moje oczy z Twoim szkłem w środku znów czekają Jutro wyjadę, żeby poznać przestrzeń niepoznaną I zapomnieć o tym wszystkim, i o diabelskim dobranoc Miałaś malować obraz Pocałowałem usta, lecz nie zdążyłem poznać Pomalowałaś usta Pocałowałem usta, lecz nie zdążyłem poznać Wróciłaś do domostwa On z kiepskich kresek poskładał obrazę w swoich oczach Taniego wina woń Każe mi wciąż zapominać, z tym że nie potrafię - błąd Miałaś malować obraz... ♪ To chyba błąd, że mnie z nią poznano Zaszklone oczy dzisiaj razem ze mną znów czekają Aż przyjdzie świt i pożegna noc w czerni skąpaną Tę noc przed którą diabeł szepnął znów słodkie dobranoc Miałem uciekać w przestrzeń niepoznaną Ale ogarnął mnie strach i zabrał sens staraniom Dzisiaj do mego stołu czarną polewkę podano Tak diable wiem - dobranoc, przestań nękać - dobranoc Miałem uciekać w przestrzeń niepoznaną A znów tu siedzę i przekazuje smutek swoim zdaniom Spotkanie z nią cztery dni temu wszystko pozmieniało Ale ogarnął mnie strach i zabrał sens staraniom Miałaś malować obraz Pocałowałem usta, lecz nie zdążyłem poznać Pomalowałaś usta Pocałowałem usta, wolałbym Cię nie spotkać Wróciłaś do domostwa On z kiepskich kresek poskładał obrazę w swoich oczach Taniego wina woń Każe mi znów zapominać, ale nie potrafię wciąż Miałaś malować obraz...