Kiedy wjeżdżam na mikrofon skurwysynu podnieś alarm Pezet i Małolat więc koroner sprawdza ciała Odłóż mikrofon nie pomoże Tobie Xanax I dostajesz kulę w łeb, jak kurwa Papała Robimy hałas, w uszach pękają bębenki I kuloodporne szyby rządowej 'Beemki' Jak jesteś miękki to kończysz w kaftanie A dla słabych MC's moje wersy są jak cyjanek Rząd wzywa armię kiedy ja wchodzę z bitem Mój flow jest nielegalny, jak koka w czyimś jelicie I kiedy piszę panczlajny gotują się ulice Ty ze swoim marnym flow targasz się na życie Rosną źrenice, jakbyś miał przy skroni Magnum To początek płyty, czujesz jakbyś dał po kablu Pezet i Małolat z hitem zaczynamy album Od Warszawy po granice skurwysynu zaalarmuj! Kiedy wchodzę na mikrofon, skurwysynu wzywaj władzę Pezet i Małolat mają wersy ponad prawem Pękają głośniki od Warszawy po Ottawę A Kupicha i Wiśniewski mogą iść nam zrobić kawę Po co chować trawę, weź wyciągnij kokę Albo rzuć ten syf, po tym bit trzy razy lepiej kopie Gdzieś pod blokiem, w którym szyby lecą z okien Nawet jak są kurwa z TTW Opex chłopie Robimy rap, co słabych MC's składzie w grobie Albo zmusza ich z powrotem do rozdawania ulotek Tracą pracę, flotę i ochotę potem Muszą iść do Trybunału w Hadze z tym kłopotem Zmień robotę, bo twój rap już się nie liczy Ja wracam ze złotem, podczas gdy Ty kończysz z niczym Ej Małolat, słyszysz? Ktoś tu dyszy Nie mogą nadążyć, chociaż to początek płyty