Łapię chwile i cieszę się jak mogę Mam plan w głowie nie na kartce, którą strawi ogień Tak wiele jest rzeczy, po które wciąż wyciągam ręce I powoli brnę przed siebie zabierając ciągle więcej Jedna chwila może dać mi szybko szczęście Ale może też w sekundę zabrać to, co najcenniejsze Taki porządek i nic na to nie poradzę Więc chwilo trwaj, jestem na twoje rozkazy Czasem żałuję jak chwila leci obok I nieważne czy jest dobra czy to zakazany owoc Gdy pojawia się szansa żeby żyć jak najpełniej To korzystam a świat wtedy chowa się najgłębiej Tak wiele pokus by nakarmić swoją duszę Tyle samo okazji żeby w grzechu się zanurzyć To wszystko dla ludzi, wybierz sam według uznania A i tak jedna chwila zadecyduje za nas Tyle radości może dać ci jedna chwila Ta jedna chwila, która cementuje przyjaźń Inna z kolei zniszczy nagle coś trwałego I pogrąży cię szybko w monotonii dnia szarego Bez nich życie to tylko pusta wędrówka Bez nadziei i wiary na polepszenie jutra Kto to skumał to i tak będzie je chwytał A czas się zatrzyma, ty wnieś radość do życia Chwila, za oknem rześkie powietrze i nie chcę od życia więcej To jakby cela, ale taka, w której jest przyjemnie To ten moment, gdy wchodzi tłusty bas Otwieram swój umysł na chwilę z dźwiękiem i nie chcę więcej Litery, słowa, sens, zapach papieru Obce wszechświaty, zakręty losu bohaterów I nagle czuję, że sam mógłbym pisać te słowa Bo tak bliska staje się myśl autora I nie chcę więcej, życie to rzadko świeczki Na torcie baloniki, często nerwy i po uśmiechu głupie sprzeczki Potem tak mocno się kochamy i czujemy równowagę Rozumiemy, jakie jest to ważne Patrzę na moje miasto, z mieszkania Józka łapię myśl Że Starzyński byłby dumny, jeśli mógłby teraz żyć I widzieć wielką Warszawę, wycieram łzę I nagle rozumiem jasno, kim jestem i nie chcę więcej