Stanął w ogniu nasz wielki dom Dym w korytarzach kręci sznury Jest głęboka, naprawdę czarna noc Z piwnic płonące uciekają szczury Krzyczę przez okno, czoło w szybę wgniatam Haustem powietrza robię w żarze wyłom Ten co mnie słyszy ma mnie za wariata Woła "co jeszcze świrze ci się śniło?" Więc chwytam kraty rozgrzane do białości. Twarz swoją widzę, twarz przekleństwa A obok sąsiad patrzy z ciekawością Jak płonie na nim kaftan bezpieczeństwa Dym w dziurce od klucza, drzwi bez klamek. Pękają tynki wzdłuż spoconej ściany Wsuwam swój język w rozpalony zamek Śmieje się za mną ktoś jak obłąkany Lecz większość śpi nadal. Przez sen się uśmiecha A kto się zbudzi niewierzy w przebudzenie Krzyk w wytłumionych salach nie zna echa Na rusztach łóżek milczy przerażenie Ci przywiązani dymem materaców Przepowiadają życia swego słowa Nam pod nogami żarzą się posadzki. Deszcz iskier czerwonych osiada na głowach Dym coraz gęstszy, obcy ktoś się wdziera A my wciśnięci w najdalszej sali kąt "Tędy!" wrzeszczy "Niech was jasna cholera!" A my nie chcemy uciekać stąd A my nie chcemy uciekać stąd Krzyczymy w szale wściekłości i pokory Stanął w ogniu nasz wielki dom Dom dla psychicznie i nerwowo chorych. Stanął w ogniu nasz wielki dom Dom dla psychicznie i nerwowo chorych (A my nie chcemy uciekać stąd) (Krzyczymy w szale wściekłości i pokory) (Stanął w ogniu nasz wielki dom) Dom dla psychicznie i nerwowo chorych A my nie chcemy uciekać stąd Krzyczymy w szale wściekłości i pokory Stanął w ogniu nasz wielki dom Dom dla psychicznie i nerwowo chorych Stanął w ogniu nasz wielki dom Dom dla psychicznie i nerwowo chorych.