Jeśli sam sobie wybaczę, to sumienie nie wybaczy mi Frustrujące z każdym krokiem jest tracenie sił To nie nowy genre, tylko rośnie nowy ogon przez sen Chodź do mego zamku w pudełku zostawić serce Śpię z nietoperzami, bo mój świat jest pojebany Oglądam jak się ludzie zabijają dla zabawy RX-7 w gotyckim body kit'cie veilside Choć zamykam liczniki, zimne myśli cały czas Całuj mnie przez dm's, bo nigdy nie żyłem Staram się wypłukiwać te uczucia białym winem Pasożyty w ręce po nocach uczą się jak mnie dusić Nie chcą przejmować kontroli, bo jestem dla nich za głupi Papierowy samolocik Obiеra drogę do nikąd Samolociku, tu gdzie jesteśmy już niе istnieje horyzont Od niewinności do piekła, czasem, wcale nie daleko Kiedyś byłem przykładem tego jak Jabami Yumeko Od niewinności do piekła, czasem, wcale nie daleko Kiedyś byłem przykładem tego jak Jabami Yumeko Poprzednie wcielenia dają o sobie znać Sumienie znika chyba szybciej niż ja Odwiedzam squaty szukając siebie tam Na dyskietkach zostawię stary świat Zaakceptuje wszystko co masz dla mnie Na pustych parkingach czekam na przejażdżkę Mijam limuzyny, jadąc karawanem A zabrudzony szyby widok zamieniają stale Nie szukam niczego już na niebie wcale Bo nie przerwę kręgu tych porytych zdarzeń Ostatnią kartkę pamiętnika spalę Gdy skończą się bletki, nic nie zostawię Od niewinności do piekła, czasem, wcale nie daleko Kiedyś byłem przykładem tego jak Jabami Yumeko Od niewinności do piekła, czasem, wcale nie daleko Kiedyś byłem przykładem tego jak Jabami Yumeko