Pod prąd, wąwozem w twarz ognistym wiatrom Po końskie brzuchy w nurt płonącej lawy Prze szwoleżerów łatwopalny szwadron Gardła armatnie kolanami dławić W mokry mrok topi głowy szwoleżerów Deszcz gliny ziemi i rozbitej skały Ci co polegną pójdą w bohatery Ci co przeżyją pójdą w generały Potem twarz z ognia jeszcze nieobeschłą Będą musieli w szczere giąć uśmiechy Z oczu wymazać swoją hardą przeszłość Uszy nastawić na szeptów oddechy Zwycięskie piersi obciążą ordery I wstęgi spłyną z ramion sytych chwały Ci co polegli idą w bohatery Ci co przeżyli idą w generały Potem zaś czyści w paradnych mundurach Galopem w wąwóz wielkiej polityki Gdzie w deszczu złota i kadzideł chmurach Pióra miast armat państw krzyżują szyki I tylko paru nie minie pokuta W mrowisku lękiem karmionych koterii I nieść będą ciężar wytrząśniętej z buta Grudki zaschniętej gliny Samosierry Ale twarz z ognia jeszcze nieobeschłą Będą musieli w szczere giąć uśmiechy Z oczu wymazać swoją hardą przeszłość Uszy nastawić na szeptów oddechy Nie ten umiera co właśnie umiera Lecz ten co żyjąc w martwej kroczy chwale Więc ci co polegli poszli w bohatery Ci co przeżyli muszą walczyć dalej