Lepiej wzbijaj się w obłoki, wokół krajobrazy piękne Moi ludzie to roboty, chcę być z Wami zanim zdechnę Może gadam znów głupoty, wiedz, że kierowane sercem Los ma lśniące złote loki, czemu znowu pachniesz deszczem? Jeszcze przedtem tłumaczyłem Ci, że wszystko zapisane jest tu dla nas Nic nie byłoby łatwiejsze gdybyś Zamiast gadać wcześniej o tym pomyślała Nienawidzę ludzi bez zdania, nienawidzę kiedy stawiasz mi warunki Ciężko jest złożyć zdania kiedy lekko wylewamy trunki To poszło za daleko, takich skaz nie wypełni aceton W Twoich oczach tańczył księżyc, pogody ducha szukam od miesięcy Ciekawe jakby to było jak sznurówki zawiązać język Pewnie miło, łapię się na tym Że wszystko dookoła uzależniam od pieniędzy Wtedy chwila i i słyszę krzyk Który to raz myślę żeby iść przed siebie, przed siebie bez celu Chwila i słyszę krzyk Który to raz myślę żeby iść przed siebie, przed siebie bez celu Chwila i słyszę krzyk Który to raz myślę żeby iść przed siebie, przed siebie bez celu Czasem jedyne co pewne jest w sztuce to Że pisze się przez "u" otwarte A czasem dochodzę do konkluzji, że naprawdę to jest gówno warte Krzyczę ile sił co tłumi dźwięki Kto nałożył korki na plastikowe butelki Tańczę w tłumie aż rysy twarzy gubię Nikt mnie tu nie zna przynajmniej tak czuję (okey) Fajnie strugać wariata w kawałkach Lecz kiedy to życie nawarstwia nie bardzo (siema) I fajnie jest śmiać się i płakać gdy zamiast Skakać chcesz zrzygać się tam nad przepaścią Bracia zaklaszczą nad głupią decyzją, sami podjęli podobnych tysiąc Spróbuj wmówić tym cwanym lisom Że samodzielnie pokierujesz lepiej swoim życiem razy tysiąc U otwarte, gówno warte U otwarte, gówno warte U otwarte, gówno warte U otwarte (gówno) I słyszę krzyk Który to raz myślę żeby iść przed siebie, przed siebie bez celu Chwila i słyszę krzyk Który to raz myślę żeby iść przed siebie, przed siebie bez celu Chwila i słyszę krzyk Który to raz myślę żeby iść przed siebie Przed siebie bez celu (wracaj) U otwarte, gówno warte U otwarte