Tak bym chciał znów mieć imię Nie tylko numerek i budge Tak bym chciał choć przez chwilę By słońce wyjrzało na świat Gdy brakuje ci skrzydeł To trzymasz kurczowo się ścian Może puenta to wybiec Przez okna jak pisklaki z gniazd? Tylko ty, kolorujesz mi dni Tylko ty, wreszcie uczysz mnie żyć Tylko ty, kolorujesz mi dni Tylko ty, wreszcie uczysz mnie żyć Nie ma takich pięknych narkotyków Co by mogły kopać w głowę jak ty Nie ma żadnych takich uciech w życiu Co by miały bardziej dzikie barwy Nie ma bardziej niekompetentnych pary rodziców Znaczy przyszłych... znaczy chciałbym... Ale nie takie rzeczy się poprostowały Więc na zapas może się nie martwym Ucieka dzień mi za dniem Gonie dolary i sen Czekanie tylko na śmierć... Jeżeli mogę to nie! Choć to życie w dystopii z chwilami na wdech Których jest coraz mniej Tylko ty, kolorujesz mi dni Tylko ty, wreszcie uczysz mnie żyć Tylko ty, kolorujesz mi dni Tylko ty, wreszcie uczysz mnie żyć Z tobą jest mi jak w domu Gdy znowu w ramionach Cię mam Nie mam czasu na wrogów I snobów i cały ten crap... Jointy do wind, jointy na dwa Wódka na spleen, wódka od tak Jałowe dni w drodze przez świat Martwych blach, aż do gwiazd Tylko ty, kolorujesz mi dni Tylko ty, wreszcie uczysz mnie żyć Tylko ty, kolorujesz mi dni Tylko ty, wreszcie uczysz mnie żyć Tylko ty... tylko ty, tylko ty... Ty... tylko ty, tylko ty