To nie tak, że nikogo nie słucham Jestem ósmym cudem świata Nastoletni kryzys bucha To nie tak, chciałbym pewnie kroczyć Chciałbym te ambicje spłoszyć Skradam się powoli Szukam tego co mi szkodzi Sprawy w swoje ręce Biorę szybko, jak najprędzej Będziesz kiedyś kimś Teraz przyznasz matce w końcu rację Idealny syn Narodowy okaz, wciąż na pokaz Przepraszam, że zawiodłem tyle razy Paliłem mosty, nie żywcie wciąż urazy Młodości błędy, rzucamy to w niepamięć Niech żyje bal Nic dwa razy się nie zdarzy nam ♪ To nie tak, że zjadłem rozumy Znam odpowiedź zanim spytasz Z mrugnięć oczu przyszłość czytam To nie tak, chciałbym pewnie kroczyć Chciałbym te ambicje spłoszyć Skradam się powoli Szukam tego co mi szkodzi Sprawy w swoje ręce Biorę szybko, jak najprędzej Będziesz kiedyś kimś Teraz przyznasz matce w końcu rację Idealny syn Narodowy okaz, wciąż na pokaz Przepraszam, że zawiodłem tyle razy Paliłem mosty, nie żywcie wciąż urazy Młodości błędy, rzucamy to w niepamięć Niech żyje bal Nic dwa razy się nie zdarzy nam ♪ Będziesz kiedyś kimś Teraz przyznasz matce w końcu rację Idealny syn Narodowy okaz, wciąż na pokaz Przepraszam, że zawiodłem tyle razy Paliłem mosty, nie żywcie wciąż urazy Młodości błędy, rzucamy to w niepamięć Niech żyje bal Nic dwa razy się nie zdarzy nam