Czy nie jest Ci wstyd Zapukać do drzwi I jak nigdy nic Wejść zostać i być Wziąć w ręce nasz los Kolejny już raz Wymagasz i chcesz Czy potrafisz coś dać? Rozbiłem coś wiem Skrzywdziłem nie raz Bezduszny jak kruk Raniłem Cię tak Chcesz uderz mnie w twarz Chcesz padnę do stóp Upokorz mnie, zastrzel I za ból zadaj ból Jak mogłeś mi To wszystko wtedy zrobić Jak pytam chcesz Nam wszystko wynagrodzić Jak pytam jak Zapomnieć mam Powiedz jak (Chciałbym znów sobą być!) Nikt nie chce być sam Lecz czasem tak jest że być niekochanym Jest gorsze niż śmierć Wiesz zmyłam już z siebie Każdą z Twych zdrad Kochałam Cię szczerze A Ty coś mi dał? Od zawsze czyż nie Doceniasz co masz Gdy stracisz jak ja Za późno na żal Za późno na wstręt Do siebie lecz chcę Powiedzieć: Przepraszam Nie warto już nie Boję się prosząc byś wstał Wyszedł stąd I trzęsę się biorąc Zapłatę za błąd Więc zamknij te drzwi I przekręć na klucz łańcuchem zabezpiecz Przez sen nie krzycz: Wróć