My jemy budyń z malinami Płyniemy se w rzece z naszymi dziewczynami Chłopakami Stoimy se na tratwie na łące Oglądamy sobie chmurki i zające My jemy budyń z malinami Płyniemy se w rzece z naszymi dziewczynami Chłopakami Stoimy se na tratwie na łące Zbijamy se piątki, a dłonie takie drżące To było lato, ciepłe kiedyś dawno Stwierdziliśmy że na chacie być nie warto Bo duże miasto latem to jest pewne BAGHNO A zamiast celebrować słońce będzie marność Znajoma mówi znam takie miejsce Miejsce mistyczne i wcale nie oczywiste Tam rzeka z horyzontem jakby w jednej misce Wrzosy, pagórki i miejsca osobiste Tak miejsca osobiste, Spojrzała na mnie szybko I serce wali w pizde I myśli płyną czyste I do głowy by nie przyszło co dziś wydaje się być oczywiste Tak bardzo oczywiste, Jak pakujemy budyń To sobie przecież liznę Palcami My jemy budyń z malinami Płyniemy se w rzece z naszymi dziewczynami Chłopakami Stoimy se na tratwie na łące Oglądamy sobie chmurki i zające My jemy budyń z malinami Płyniemy se w rzece z naszymi dziewczynami Chłopakami Stoimy se na tratwie na łące Zbijamy se piątki, a dłonie takie drżące Horyzont i ulica wyznacza ci granice Biegaj gdzie chcesz ale tylko gdzie cię widzę Mamo sorry muszę złamać obietnice Bo dziś z chłopakami mamy misje Budujemy bazę w środku lasku Tylko dla naszego gangu, Jak król Artur i rycerze w swoim zamku Dziewczyny, wiadomo, nie mają wjazdu No i kurde nie gra mi to trochę Chciałem przyprowadzić moją przyszłą żonę Problem spory jak na moją głowę Co powiedzą ziomy, przecież łamię kodeks Sprawy honorowe przybijamy tutaj krwią i śliną Każdy zna ból każdy z nas jest mężczyzną Poznałem smak łez poznaje co to miłość i Koniec lata wjeżdża na szybkości My jemy budyń z malinami Płyniemy se w rzece z naszymi dziewczynami Chłopakami Stoimy se na tratwie na łące Oglądamy sobie chmurki i zające My jemy budyń z malinami Płyniemy se w rzece z naszymi dziewczynami Chłopakami Stoimy se na tratwie na łące Zbijamy se piątki, a dłonie takie drżące