Witaj Skarbie Piszę do Ciebie z nieba Mam nadzieje, że to przeczytasz... Gdybym mógł zatrzymać wszystko, co przemija Wybrałbym nieśmiertelność Bo nasza miłość przetrwa całą wieczność Ja myślałem, że jestem nieśmiertelny Zapomniałem, że przecież jestem wam potrzebny Łatwo odejść bez podania ręki I zostawić tych, którzy będą za mną tęsknić Proszę Cię nie miej do mnie żalu Znasz mnie przecież jechałem pomału Wybacz mi, że tak głupio skończyłem Wiem, wciąż myślisz, że wrócę do Ciebie za chwilę Nie chciałem tak, mam tam parę spraw Mam przyjaciół i mam tylko Ciebie od lat Chcę podnosić wzrok co dzień rano Widzieć świat taki jaki mi tu zapisano Uwierz mi tu wcale nie jest źle Co dzień jestem obok Ciebie, lecz nie widzisz mnie Gdybym dostał życie jeszcze jedno Nie odszedłbym na pewno Gdybym mógł zatrzymać wszystko, co przemija Wybrałbym nieśmiertelność Bo nasza miłość przetrwa całą wieczność Chciałbym, żebyś sobie wszystko ułożyła Ale nie wiem, czy byś potrafiła Będziesz czekać jesteś taka jak ja Nie chcesz szukać kogoś, kto wypełni twój świat Żyjesz wspomnieniami, żyjesz tym co było Żyjesz tym, co niestety już się zakończyło Choć mieliśmy czasem gorsze dni Mam nadzieję, że wierzyłaś w moją miłość Powiedz mi ile siły trzeba w sobie mieć Żeby takie sytuacje można było znieść? Całe życie w jednej chwili traci smak A nadzieja upada jak płonący wrak Chciałbym by to wszystko było snem Żebyś mogła się obudzić i zobaczyć mnie Może i dobrze, że życie nie jest wieczne Bo wiem, że przyjdziesz do mnie jeszcze Gdybym mógł zatrzymać wszystko, co przemija Wybrałbym nieśmiertelność Bo nasza miłość przetrwa całą wieczność Gdybym mógł zatrzymać wszystko, co przemija Wybrałbym nieśmiertelność Bo nasza miłość przetrwa całą wieczność