Wstałem popołudniu Co to był za wyjazd Stałaś przed kamerą Jak Cameron Diaz W pełnej opcji merol Z dachem co się zwija Z pełną forsy nerą Za sprzedany miliard Proszę, nie otwieraj jeszcze rolet Światło dzienne strzela we mnie jak pistolet Nie mam Porsche, Merola, torebki z Diorem Ale budzę się przy tobie, mam wolne i Cię zabiorę Wybijemy się jak Małysz w Holmenkollen Dzień, wolny dzień Dzisiaj odsuwam się w cień Dzień, wolny dzień Stuprocentowy ze mnie leń Dzień, wolny dzień Dzisiaj odsuwam się w cień Dzień, wolny dzień Stuprocentowy ze mnie leń Mamy lipiec, ale nie wiem który Po lockdownach winda wiezie nas do góry Ale sauna, kochana, zrzućmy mundury Tam w robocie znowu dramat Wibrują nasze komóry A my leżymy na trawie i sięgamy chmury Dzień, wolny dzień Dzisiaj odsuwam się w cień Dzień, wolny dzień Stuprocentowy ze mnie leń Dzień, wolny dzień Dzisiaj odsuwam się w cień Dzień, wolny dzień Stuprocentowy ze mnie leń Ty się śnisz, ty się śnisz Taka piękna Ty się śnisz, ty się śnisz Taka piękna Dzień, wolny dzień Dzisiaj odsuwam się w cień Dzień, wolny dzień Stuprocentowy ze mnie leń Dzień, wolny dzień Dzisiaj odsuwam się w cień Dzień, wolny dzień Stuprocentowy ze mnie leń Dzień, wolny dzień Dzisiaj odsuwam się w cień Dzień, wolny dzień Stuprocentowy ze mnie leń Dzień, wolny dzień Dzisiaj odsuwam się w cień Dzień, wolny dzień Stuprocentowy ze mnie leń Ty się śnisz, ty się śnisz Taka piękna Ty się śnisz, ty się śnisz Taka piękna