Chodzi po wiosce odmieniec istny Żadnej ci z niego nie ma korzyści Ani nie sprzeda ani nie kupi Tylko się śmieje jak jaki głupi Może to przez te nawozy sztuczne Może był w szkole zbyt pilnym uczniem Może to wszystko przez te atomy Że wariata mamy! Gdy na Józefa zorze poranne Witały babę, żegnały pannę W grudniu wiedziało już każde dziecko Tylko on jeden mówił "dziewecko" Może to przez te nawozy sztuczne Może był w szkole zbyt pilnym uczniem Może to wszystko przez te atomy Że wariata mamy! Bracia szacunek mają i sławę W dwójkę rozpędzą całą zabawę Ten tylko książki kupuje w mieście Choć w domu tyle, że trudno zmieścić Może to przez te nawozy sztuczne Może był w szkole zbyt pilnym uczniem Może to wszystko przez te atomy Że wariata mamy! Chłop jest z morgami i urodziwy W rękach mocarny, że istne dziwy Jedno go tylko hańbi i plami: Czemu nie lata za dziewuchami? Może to przez te nawozy sztuczne Może był w szkole zbyt pilnym uczniem Może to wszystko przez te atomy Że wariata mamy!