Poznali się przypadkiem właściwie od czapy Poznali się z nudów z rutyny głupoty Z pustki tego miasta z braku papierosów Tak jak zawsze poznają się ludzie nie wiadomo po co A potem to, co miało być tylko na chwilę Na noc na weekend na picie na kaca Zmieniło się jakoś niechcący w życie Najgorzej gdy wszystko zamienia się w życie I nawet kiedy ze sobą spali To się sobie nawzajem śnili I kiedy nawet na siebie patrzyli To wtedy także do siebie tęsknili I nawet kiedy ze sobą spali To się sobie nawzajem śnili I kiedy nawet na siebie patrzyli To wtedy także do siebie tęsknili I śmierci się wcale nie bali Kiedy już się rozstali nie wiadomo Dlaczego z rutyny i z nudów z picia i z kaca Przestali się śnic sobie, bo nie spali już razem I nagle przestraszyli się śmierci Lecz przecież kiedy ze sobą spali To się sobie nawzajem śnili I kiedy nawet na siebie patrzyli To wtedy także do siebie tęsknili Lecz przecież kiedy ze sobą spali To się sobie nawzajem śnili I kiedy nawet na siebie patrzyli To wtedy także do siebie tęsknili I śmierci się wcale nie bali I śmierci się wcale nie bali I śmierci się wcale nie bali