Stara wieś. Siwy las. Nowodny młyn. W kole szum. Buczy toń. Szkarłatny wir. I puka kler... Dwa wory będzie mniej. I puka "pon". Zostawił dworski pic. I nic. Mieli się, bieli się. Wszystko im dasz Wory na grzbiet. Garbaty skłon. Męczy cię, dręczy cię. -Coś tu nie tak? Pęka nerw. Żarna stop. Mordercza woń. Oni czy ty? W zapachu śmierć. -Zabrać im, czy zabić? Wór na łeb? Zmielić do krwi? Kości na proch. Za młynem chlew. Świni dasz. -Czy strawi? Giń albo rządź! Spieniona kołem biel Wisłą pleciona, Jakby warkocze słońc. Ławica głodnych ryb W szale karmienia Dzieci holują karpie. Mieli si, bieli się. Wszystko im dasz. Wory na grzbiet. Garbaty pion. Męczy cię, dręczy cię. -Coś tu nie tak? Pęka nerw. Żarna stop. -Ja pier... Mordercza woń. Oni czy ty? W zapachu śmierć. Zabrać im, czy zabić? Wór na łeb? Zmielić do krwi? Kości na proch. Za młynem chlew. Świni dasz -Czy strawi? Giń albo rządź!